Grzybobranie 2017

Coroczny wypad na grzyby jest obowiązkowy w mojej rodzinie. Od najmłodszych lat rodzice nas zabierali do lasu, nawet kiedy mój najmłodszy brat jeździł jeszcze w wózku. Oczywiście podszczecińskie lasy oferowały nam spotkania z lamami, bo gdzieś w środku była ich hodowla, ale głównie chodziło o grzyby i gąsienice, których też było dużo. Takie czarne, z bardzo długimi włoskami i od nich rodzicom puchły dłonie, dlatego my nie mogliśmy ich dotykać. Teraz zbieramy w lasach wokół Białegostoku, to już nie to samo, ale tradycji zadość 😉





Bardzo lubię robić zdjęcia w lesie, zwłaszcza, że w końcu mam telefon z całkiem dobrym aparatem, a przyjemniej jedna opcja jest godna polecenia, chociaż wyświetla się rzadko: HDR (bogate kolory) i warto jej używać. Chociaż wiadomo, że teraz mamy do dyspozycji tyle darmowych aplikacji do odróbki zdjęć, że może nie robić na nas wrażenia to zawsze lepiej robić wiarygodne zdjęcia. Takie dziś zamieszczam.







Zbieramy grzyby w Królowym Moście "U Pana Boga za piecem" i jak na 3 godzinne wyjście (i to jeszcze od 10:00, a nie od 4:00 jak niektórzy) zebraliśmy pokaźne grzybki 🍂







Pokusiłam się też o parę artystycznych zdjęć, bo 'trujaki' w tym roku były prześliczne, a sam las ich pełen 🍁 Zdjęć nie dodaję w kolejności ze względu na ich kształt, ale mimo wszystko jest na czym zawiesić oko. Może sesję ślubną też zrobię w lesie?












Komentarze